Skazany na biuro

Spacerniaki, prace społeczne, małe cele. Takie skojarzenia nasuwają nam się myśląc o więzieniu. Czy faktycznie jest ono aż tak straszne? Jakie są różnice między zwykłym biurem, a więzieniem? Na to pytanie starają się odpowiedzieć twórcy dziewiątego odcinka trzeciego sezonu serialu Biuro.

Serial opowiada o perypetiach pracowników biura firmy Dunder Miflin z oddziałem w Scranton. W poprzednich odcinkach nastąpiła fuzja z oddziałem w Stamford. Michael (Steve Carell) – kierownik biura i jeden z głównych bohaterów stara się zaprzyjaźnić z nowo przyjętymi pracownikami z sąsiedniego miasta. W między czasie dowiaduje się, iż jeden z świeżo zatrudnionych jest byłym skazańcem. Problemem odcinka nie jest jednak sam dawny kryminalista, lecz nastawienie Michaela do całej sytuacji. Jak to nasz bohater ma w zwyczaju, robi wokół tego wszystkiego niepotrzebne zamieszanie. Pracownicy specjalnie, by nakręcić Michaela porównują więzienie do biura i zauważają więcej plusów na rzecz tego pierwszego. Przez resztę odcinka kierownik stara się uświadomić swoich podwładnych, że się mylą.

Cechą ważną całego serialu jest charakterystyczny humor, który twórcy umiejętnie przedstawiają. Gagi, jakie towarzyszą nam podczas oglądania odcinka są jednymi z lepszych, jakie dotychczas mieliśmy okazję widzieć w całym programie (nikt by się nie spodziewał drugiego, mroczniejszego oblicza Michaela). Warto zaznaczyć, że nie udałoby się to wszystko gdyby nie umiejętności komediowe Steve’a Carella. Aktor ten jest znany z grania ekscentryków, zlekka odosobnionych, nieumiejących często współżyć w harmonii z innymi. Warto tu przytoczyć jego tytułową rolę w Evan Wszechmogący i jego kreację bufonowatego prezentera telewizyjnego, albo drugoplanową rolę Bricka Tamlanda w Legenda telewizji. Oczywiście jest to aktor utalentowany, którego nie można zaszufladkować i utożsamia go z lekka przygłupimi rolami. Niemniej właśnie taki jest Michael Scott – ekscentryczny, uznający tylko swoją rację i postępujący pochopnie. Właśnie takie role bardzo dobrze wychodzą Carellowi. Trzeba jednak pamiętać o reszcie obsady, która również jest świetna. Jenna Fisher jest skromną asystentką, Rain Willson gra specyficznego Dwighta, a John Krasinski jest typowym Jimem, który nie chce zbytnio się udzielać w biurze, a czas spędza na różnego rodzaju prankach. Niemniej, to właśnie Michael Scott kradnie całe show i to do niego należy całościowo odcinek.

 

Tak więc, czy więzienie jest faktycznie aż tak straszne jak mogło by się wydawać? Oczywiście, jest to dosyć poważna sprawa, do takiego miejsca nie trafia się za byle jakie przewinienie. Niemniej, twórcy ,,The office” umieją obrócić nawet tak niezbyt wesoły temat w karuzelę żartów i śmiechu. Jeżeli jeszcze nie obejrzeliście dziewiątego odcinka sezonu trzeciego, czym prędzej musicie nadrobić ten błąd. Gwarantuję, że podczas trwania tych około dwudziestu minut, nie raz będziecie się śmiać do rozpuku. A jeżeli jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć słynnego ,,Biura” w wersji amerykańskiej, myślę, że może to być dobra zachęta na rozpoczęcie tej jakże magicznej, przygody.

Opublikowano Seriale | Skomentuj

Quebonafide i jego egzotyka na albumie

Dokładnie 2 lata podróży, około 70 zwiedzonych krajów i ponad 150 tysięcy sprzedanych egzemplarzy płyt. Album ,,Egzotyka” niewątpliwie zawojował w roku 2017stym uplosowując rapera Quebonafide w czołówce polskich raperów w mainstreamie. Jak ten album broni się po prawie 5 latach? Dziś spróbujemy odpowiedzieć na te pytanie.

Geneza

Kiedy w 2015 roku na swoim fanpage’u artysta ogłosił, że świeżo po wydanym albumie ,,Ezoteryka” następny album będzie nosił nazwę ,,Egzotyka”, w środowisku hiphopowym zawrzało. Raper już wcześniej miał okazję podróżować, jednak wraz ze swoją ekipą zwiedził samochodem jedynie część Europy. Po tej sytuacji postanowił stworzyć album koncepcyjny, który będzie opierać się na podróżach do różnego rodzaju odległych miejsc. Początkowo, na każdym utworze starał się oddać jak najbardziej klimat zwiedzanego miejsca, poruszyć problemy mieszkańców, jak i środowiska, jednak szybko przekonał się, że nie jest to wcale takie łatwe. Różnicę tą zauważyć można w pierwszych singlach (np. z Meksyku, w którym jako mieszkaniec kraju tequillą płynącą stara się przedstawić białemu gringo jak ciężko żyć w państwie pełnym karteli i korupcji), a w późniejszych utworach (np. Singiel z Islandii, w którym poza utrzymanym ,,mroźnym” klimatem, raper wspomina o swoim domie i towarzyszącej tam atmosferze).

Wrażenia po 5 latach

Słuchając tego albumu, nawet po tylu latach, czuję się faktycznie, jakbym podróżował wraz z Quebonafide. Mimo, że nie każdy utwór skupia się na problemach kraju odwiedzanego, to klimat muzyki jest zbliżony do naszego wyobrażenia o danym państwie. Egzotyka swoją oryginalność zawdzięcza również gościnnym występom. Wcześniej, zagraniczne gościnki u polskich raperów pojawiały się od naszych południowych sąsiadów. Quebonafide zaprosił na krążek jednego z najpopularniejszych raperów RPA, oprócz tego na utworze z USA towarzyszy reprezentantowi polski legenda trueschoolu KRS ONE. Oprócz tego na albumie mieli okazję pojawić się tacy artyści jak Czesław Mozil, Solar, Wac Toja, czy kanadyjski młody raper Young Lungs.

Wyświetlenia na dzień dzisiejszy w serwisie YouTube, prezentują się następująco:

Oh My Buddha – 10 767 765

quebahombre – 29 067 225

Szejk – 13 841 905

Bollywood – 13 839 414

Luís Nazário de Lima – 4 475 510

Madagaskar – 28 352 657

Changa – 11 109 191

C’est la Vie – 37 407 014

Zorza – 38 449 805

Między słowami – 28 080 840

Arabska noc – 10 735 135

To nie jest Hip Hop – 5 873 827

Bumerang – 10 249 970

Odyseusz – 12 300 038

Podsumowanie

Całościowo płyta niewątpliwie wyprzedziła swoje czasy pod względem kolaboracji polskich raperów z zagranicznymi twórcami. Niewątpliwie płyta Quebonafide dała przykład zwłaszcza Malikowi Montanie, który aktualnie nagrywa między innymi z czołówką niemieckiej sceny rapowej. Myślę, że sama ilość sprzedanych płyt może świadczyć o jakości tego albumu. Warto też dodać, że przy okazji premiery wyszły dodatkowo dwie EPki – dla fanów i dla fanek, które dostarczają nam dodatkowej, poza podróżniczej tematyki. A jak słucha się tego krążka po prawie 5 latach? Uważam, że album wcale się nie zestarzał, mimo upływu czasu, odsłuch tej płyty dostarcza odbiorcy wiele radości.

Opublikowano Muzyka | Skomentuj